Zero Waste #1 – Wprowadzenie.

Wprowadzenie.

Już jakiś czas temu zainteresowałem się metodami ograniczenia ilości śmieci, produkowanych przez gospodarstwo domowe. W ten sposób natrafiłem na ideę znaną jako Zero Waste.
Cóż to takiego?
Według definicji znalezionych w internecie jest to:

„Zero Waste (dosł. tłumacz. „zero odpadów”, „zero marnowania”):
1. Styl życia, zgodnie z którym człowiek stara się generować jak najmniej odpadów, a tym samym nie zanieczyszczać środowiska. To cel etyczny, ekonomiczny i wizjonerski, który pomaga ludziom naśladować zrównoważone naturalne cykle, w których wszystkie odrzucane materiały mają stać się zasobami.
2. Podejście polegające na stworzeniu gospodarki o obiegu zamkniętym, w którym używa się zasobów, zamiast tworzyć odpady.”

Czyli oględnie rzecz ujmując:

Zero Waste to ochrona wszystkich zasobów poprzez odpowiedzialną produkcję, konsumpcję, ponowne wykorzystanie i odzyskiwanie wszystkich produktów, opakowań i materiałów, bez ich spalania, oraz bez zrzutów do ziemi, wody lub powietrza, które zagrażają środowisku lub zdrowiu ludzkiemu.

Opiera się to na pięciu zasadach, zwanych z angielskiego 5R:
– refuse (odrzucaj);
– reduce (ograniczaj);
– reuse (wykorzystaj ponownie);
– recycle (recyklinguj);
– rot (kompostuj).

Są to, jak widać bardzo proste zasady, które można bez większego wysiłku, a z dużym powodzeniem, zacząć wprowadzać w życie.

Jak to wygląda u mnie w praktyce, napiszę w innej części mich ekologicznych rozważań.

Warto jeszcze nadmienić, że już na wstępie trzeba rozróżnić Zero Waste i recykling.
Po prostu Zero Waste to idea prezentująca możliwości ograniczenia ilości produkowanych śmieci, natomiast recykling koncentruje się na tym jak je wykorzystać ponownie, oczywiście z jak najmniejszą szkodą dla środowiska naturalnego.

Koncepcja Zero Waste pretenduje do bycia wyższą formą dbałości o środowisko naturalne niż jedynie odzysk i recykling.

Brzmi to trochę utopijnie i w niektórych przypadkach, jak zdążyłem się zorientować, tak rzeczywiście jest, że bycie eko wymknęło się spod kontroli. A przynajmniej ja to tak odebrałem, że zdrowy rozsądek przegrał ze, skądinąd, szczytną ideą i celem, jakim jest ograniczenie, zapobieganie niszczenia czy degradacji własnego domu, jakim jest nasza planeta zwana Ziemią. Po prostu czasami łatwo stać się niewolnikiem własnej niezależności, a stąd już tylko krok do fanatyzmu, który jak wiadomo nigdy do niczego dobrego nie prowadzi. Zatem postaram się w miarę racjonalnie przedstawić ten temat, będę głównie starał się bazować na własnym doświadczeniu, a także przykłady na pewne rozwiązania czerpać ze swojego otoczenia.

Do tego tematu (jak i wszystkiego w ogóle) staram się podchodzić racjonalnie, krytycznie, według zasady: teza – synteza – antyteza. A niektóre pomysły i rozwiązania są po prostu idiotyczne, a co za tym idzie absolutnie nie do przyjęcia, więc zanim wykona się pierwszy krok w kierunku Zero Waste, warto się zastanowić nad tym czy to jest kolejna moda pozwalająca na lansowanie się w serwisach społecznościowych czy faktycznie jest się świadomym tego, że jeśli nic się nie zmieni to niebawem te śmieci nas po prostu zasypią, a krajobraz zacznie przypominać jakąś plastikową pustynię.

A problem jest duży, ogromny wręcz. Jeśli kogoś nie przekona aspekt ekologiczny to może zdrowotny da radę? Mało kto zdaje sobie z tego sprawę, że każdy człowiek (uśredniając oczywiście) rocznie pochłania około ćwierć kilograma tworzywa sztucznego w postaci mikroplastiku. To tak jak byś zeżarł/zeżarła kilka plastikowych butelek. Główne jego źródło pochodzenia to oczywiście ryby. Wyobrażasz sobie gigantyczną pływającą „wyspę” plastiku na Oceanie spokojnym uformowaną w obszar szacunkowo zajmujący (według różnych danych) około milion kilometrów kwadratowych? Ile to jest? To tak jakby tymi odpadami zasypać terytoria Polski, Niemiec, Czech i Słowacji. Nieźle… co? Poza tym nie tylko ryby, ale też wszelkie opakowania z tworzyw sztucznych są źródłem tego, że stajemy się napchani plastikiem, a same wysypiska pękają w szwach.

A jeśli aspekt ani ekologiczny, ani zdrowotny nie przekonuje, to zapewne finansowy da radę… Ale o tym napiszę następnym razem. Bo chyba tyle wystarczy tytułem wprowadzenia i wykonania pierwszego kroku w kierunku Zero Waste.

6 uwag do wpisu “Zero Waste #1 – Wprowadzenie.

Dodaj komentarz