Z cyklu: Kiedyś to grali! – #18 – Exsmisja.

Zespół został założony w 2000 roku, od początku związany był mocno z nieistniejącym już gliwickim skłotem Krzyk.

Poznaliśmy się poprzez Stowarzyszenie Krzyk i squat Krzyk, który powstał w 1998 roku. Exmisja powstała zimą 2000 roku na squacie Krzyk, w nieco innym składzie. To była potrzeba chwili aby poprzez muzykę pokazać innym ideę, którą zżyliśmy wtedy na całego.

Początki, z reszta jak zwykle były trudne, ale i tak łatwiejsze niż wielu innych początkujących kapel, bo pomimo doskwierających braków sprzętowych, przynajmniej było miejsce, w którym zespół mógł bez przeszkód dojrzewać do pierwszego publicznego występu, który nastąpił wręcz w ekspresowym tempie, bo raptem po miesiącu od zawiązania się składu i rozpoczęciu prób. Oczywiście miał on miejsce na skłocie, w którym mieszkali członkowie Exmisji.

Exmisja na początku powstała jako mocno squatterska kapela, więc nazwa Exmisja była bardzo adekwatna (…) swego czasu wydawaliśmy zina (później był to newsletter), który nazywał się Czekając na Exmisję, którego nazwa była takim ukłonem w stronę zajebiście ważnej kapeli z naszego miasta – Rottweilera.

W początkowej fazie istnienia Exmisja grywała koncerty lokalnie m. in. w Bielsku-Białej, Dąbrowie Górniczej, Częstochowie, Tarnowskich Górach, Lublińcu, ale z czasem zaczęła wypuszczać się także gdzieś dalej w Polskę kiedy to odwiedzili np. Poznań , a także za granicę – Wiedeń.
Grywali wówczas z takimi kapelami jak Złodzieje Rowerów, Profanacja, Przeciw, Psy Wojny, Prawda. Oczywiście teksty Exmisji od samego początku nastawione były na poruszanie takich tematów jak wolność jednostki, ekologia, pacyfizm, wegetarianizm, sprzeciw przeciwko nierównościom społecznym, mocnym punktem była też solidna postawa przeciwko wszelakim używkom, czyli wszystko to o czym każda szanująca się punk rockowa banda powinna opowiadać w swoich kawałkach. Zaangażowani też byli w akcję Food Not Bombs. A udział ludzi związanych z zespołem w licznych demonstracjach potwierdzał tylko autentyczność tego przekazu.

W kolejnych latach koncertowali sporo nie tylko poza swoim macierzystym skłotem, ale też wyjeżdżali pohałasować gdzieś dalej, w tym okresie odwiedzili m. in. Kraków, Warszawę, Lublin, Siedlce, a także zaglądali do Czech. Materiał na debiutancką płytę Exmisja nagrywała w czerwcu 2004 roku we Wrocławiu, natomiast płyta nosząca tytuł „Człowieczeństwo” ukazała się w styczniu roku kolejnego.

I tu można stwierdzić, że był to początek końca pierwszego etapu działalności Gliwiczan ze skłotu Krzyk. Bo w 2006 roku zespół postanowił zakończyć działalność.

Przestałem grać, bo nastąpił u mnie przesyt graniem koncertów.”
Tak tę decyzje tłumaczył jeden z członków Exmisji.

Jak się okazało, przysłowie mówiące o tym, że ciągnie wilka do lasu niesie ze sobą sporo racji, tak było też i tym razem. Powrót na scenę nastąpił około trzy lata później. Po tej przerwie zespół przywitał się splitem, który dzielił wraz z zespołem Czas Złamać Prawo, o którym pisałem w jedenastym odcinku tego cyklu.
https://punkowastrona.wordpress.com/2020/04/08/z-cyklu-kiedys-to-grali-11-czas-zlamac-prawo/

Tematyka rzeczywiście trochę się zmieniła, choć bez przesady. Ja bym powiedział raczej że środek ciężkości został gdzie indziej postawiony tym razem hehe.. Inne rzeczy zaakcentowane, co nie znaczy że wcześniej były nam obce. (…) nie są to radosne piosenki, (…) wciąż jest we mnie/w nas dużo wkurwienia na to co robimy jako gatunek ludzki. Nie tylko w stosunku do Natury, ale też w stosunku do samych siebie.

Po reaktywacji i drobnej korekcie składu Exmisja zaczęła sporo koncertować, a przynajmniej jak na standardy punkowego bandu. W zasadzie od razu, z marszu wręcz łapiąc status prawie, że weteranów. Zaowocowało to udziałem w paru fajnych koncertach, jakim na przykład był DIY Hardcore Punk Fest, odbywający się w lipcu 2010 w Gdyni, gdzie przyszło im dzielić scenę z takimi zasłużonymi bandami jak Subhumans, Doom czy Juggling Jugulars. Można też stwierdzić, że stałym punktem programu stały się wypady na granie w Czechach, ale z racji bliskości granicy nie ma się w sumie co temu dziwić.

Dla mnie punk to zawsze szacunek wobec zwierząt, natury, ziemi.

Po tych paru latach zmieniły się też inspiracje muzyczne grupy. Już nie był to tylko i wyłącznie punk, w tej czy innej ostrzejszej odmianie, ale takie egzotyczne dla typowych punków gatunki muzyczne jak jazz, ambient, etno czy muzyka elektroniczna.
W 2011 roku Exmisja uzbierała materiał na płytę, który zarejestrowała w maju tegoż roku, natomiast wydawnictwo ujrzało świat dzienny dopiero w lipcu 2012.
Zbiór nagrań zatytułowany został „Arche”.

Przyroda była dla nas i wciąż jest dla nas inspiracją. Powstanie płyty „Arche” jest bardzo mocno związane z przemyśleniami na jej temat, część tekstów powstała w plenerze, podczas rozmaitych podróży czy wypadów za miasto. (…) zawsze postrzegaliśmy punk jako coś nierozerwalnie związanego z aktywizmem społecznym, (…)

Ostatnie nagrania Exmisji charakteryzują się ogromną utratą wiary w człowieka, a także piętnowaniem w tekstach jego ułomności, wad i wszelakich innych niedoskonałości jakie serwują nam czasy współczesne.
Ta płyta to ostatnie wydawnictwo zespołu, bo historia w zasadzie powtórzyła się lub jak kto woli zatoczyła koło i Exmisja zamilkła po raz kolejny, podobnie jak bez mała dekadę wcześniej, raptem kilkanaście miesięcy po wydaniu płyty, gdzieś tak w drugiej połowie 2014 roku.  
Na pewno była to jedna z bardziej szczerych i konkretnych kapel jakie funkcjonowały kiedykolwiek w Polsce, w tym wypadku teksty to nie były tylko powielane slogany, a wielu czyni to nawet bezmyślnie, ale tu za każdym słowem stał konkretny czyn. Od mieszkania na skłotach, udział w demonstracjach, potyczki z neonazistami aż po założenie stowarzyszenia proekologicznego.

Punk dla nas już dawno przestał być tylko gatunkiem muzycznym, a stał się czymś więcej. Z resztą co dziś znaczy słowo punk? Dzisiaj warto sięgać głębiej, poza ustalone normy i schematy myślenia, poza wszelkie mapy politycznej poprawności nakreślone dla nas przez tych, którzy nie siedzą w naszych głowach i sercach, a chcą nas zwyczajnie skanalizować… W tym sensie można by powiedzieć, że jednocześnie jestem i nie jestem punkiem. Coś we mnie dawno już umarło, cos urodziło się na nowo.

Dodaj komentarz