Teledyski #14.

Jako wielki fan videoklipu nie odmówię sobie raz w miesiącu wrzucenia tu kilku teledysków.
W latach dziewięćdziesiątych ta forma wzbogacenia przekazu była bardzo popularna, obecnie wydaje mi się, że została zepchnięta na jakiś boczny tor.
Moim zdaniem niesłusznie.
Założenie jest takie, by nowości mieszały się tu z teledyskami starszymi.
Zatem zapraszam w każdy trzeci piątek miesiąca na porcję ruchomych obrazków z podkładem muzycznym.


Leniwiec – Jestem Rogaczem

Na kilku ich koncertach miałem okazję być, ale jakoś fanem kapeli nie jestem, czasami jak mnie najdzie to coś tam z ich twórczości posłucham, ale musze przyznać, że ten teledysk jest fajnie zrobiony, z pomysłem i na wesoło. A poza tym pokazuje ich miasto. Zawsze mi podoba się to, gdy ktoś nie wstydzi się tego skąd pochodzi.
Co prawda, kilka miesięcy temu miałem okazję być w Jeleniej Górze, ale ja jakoś lubię pozwiedzać miasta od tej niezbyt oczywistej, a często dużo ciemniejszej strony.


Ice Cube – It Was a Good Day

Stary dobry rap i porządne fabularyzowane video, czyli to co lubię.


Vavamuffin – Vava To

Ciekawy kontrast, muzycznie wesołe tony, a na ruchomych obrazkach ponury warszawski beton.


Totalny kataklizm piosenka końcowa

To nie jest videoklip, ale finał durnego filmu zmontowany w stylu teledysku. Moim zdaniem rzecz tak absurdalna, że aż genialna. Dlatego, po prostu musiałem to tutaj umieścić.

Hmmmm… w sumie to ja ich też wszystkich pierdolę.
P. S.
Oprócz Batmana i księcia Kaspiana. 😉


D.R.I – Acid Rain

Z jednej strony fascynują mnie takie dystopijne czy post apokaliptyczne wizje, ale z drugiej strony boję się tego jak cholera, że za ileś lat tak będzie wyglądała nasza rzeczywistość.


Na teraz tyle wystarczy. W przyszłym miesiącu kolejna porcja (moim zdaniem) świetnych teledysków.

Dodaj komentarz